Walić, wszyscy jesteśmy nieobliczalni! [NIE dla ACTA]

Inspiracja: Kansas – Carry On My Wayward Son

Dzięki, dziewczyny, że jeszcze mnie odwiedzacie. Bo gdyby nie Wy, pewno bym już biznes zwinęła. Tak w ogóle zastanawiam się od południa, dlaczego nie byłam na cosplayu na PAconie. Na YouTubie widziałam kilka scenek z tego wydarzenia i naprawdę żałuję, że odpuściłam całość. Następnym razem (najprędzej mi do Animatsuri latem) tego nie przegapię! Jak, świętej pamięci, babcię kocham!

..
Zajmę się sprawą dosyć istotną dla wszystkich, jakim jest ustawa ACTA. Co o tym myślę, choć trochę przybliżyć, itd.
Przytoczę tu cytat bodajże powtarzanego na onet.pl:
ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement) to międzynarodowa umowa handlowa dotycząca zwalczania handlu towarami podrobionymi i walki z naruszeniami własności intelektualnej.
Niby twierdzą, że to będzie dobre, nic nie wpłynie na prawo, wszyscy będą szczęśliwi i bajka się na tym zakończy. Otóż nie. Ja, podobnie jak moi znajomi i społeczeństwo, uważam inaczej. No bo jak mam myśleć optymistycznie, skoro informacje na temat takiego wybryku wyciekły dopiero jakieś tydzień temu? Chodzi mi w tym miejscu o to, że Polska chce podpisywać dokument „chroniący przed piratami”, knując to za plecami obywateli. Bez konsultacji z nimi nawet.
Według większości ludzi, dokument może zagrozić wolności słowa. Ja na takie coś bym w życiu nie pozwoliła, bo „chyba” żyję w wolnym państwie.
Pozwolić, aby dostawca Internetu śledziła wszystkie moje kroki w sieci i podglądała moje rozmowy? O nie.
W ogóle to, co teraz wyprawia rząd w związku z tym jest nie do pomyślenia. Pomimo ataków hakerów Anonymouse, których szczerze szanuję, na strony rządowe, premier Donald Tusk idzie w zaparte i jednak ACTA zostanie podpisane. Bez zastanowienia, olewając wszystkich obywateli. Postawa tragiczna, że tak powiem. Podejrzewam, że robią taką szopkę po to, by wrócić do dalszego analizowania katastrofy smoleńskiej, bo ważnejsze i zaraz się wszyscy posrają jak się nie dowiedzą, jak było naprawdę. No przepraszam bardzo, ok. tydzień temu było wiadomo o akcie, sopie i pipie. Ale dopóki Anonymouse nie włamali się do stron rządowych RP, napierdalano o czym? O Smoleńsku.
Dla ciekawostki powiem, że jakiś czas temu przeczytałam o rewizjach u co po niektórych mieszkańców Polski (niech pozostaną anonimowi). W części przypadków w ogóle tych ludzi nie powiadomiono, że odbędzie się u nich jakakolwiek rewizja. Ledwo ubłagali o sprzęt z powrotem, ale liczyli się z karą pieniężną (dosyć sporą).
To jest nie do pomyślenia. Za chwilę będzie internetowy komunizm bądź, kuźwa, reżim. Wiem, przesadzam, ale taka rzeczywistość może spotkać internautów.
Dotyczy ta sprawa również nas, mangowców. Przeto my notorycznie ściągamy coś nielegalnego. Anime, manga, openingi, endingi… Jak podpiszą ten zasrany dokument to się skończy „rumakowanie”. Tak, też się tym martwię.
Ciągle ostatnio powtarzam: „Gdzie ja, kurwa, żyję?”. W Polsce… to Polska.
Przyłączam się [duchowo] do protestu, wszystkim w miarę mówię o akcji [tia…] i mówię NIE dla ACTA.

I żeby nie było – ja, całe kuffa szczęście, nie głosowałam na żadnego idioty z PO. Bo bym się powiesiła czerwoną muliną.

Kam tu mi, frjend!

Inspiracja: Good Coming – Nakama [TV version]

Nienawidzę jak mi się przerywa pewny ciąg. Mówię o pisaniu notki. Jak się ten ciąg przerwie, to potem jest mi trudno zachować porządek. Tak jak dzisiaj. Miałam wrzucić relację z PAconu ok. 16-17, a się okazuje, że piszę ją dopiero od 18.30. Tak mnie to cieszy jak człowiek ze sraczki… No cóż. Przejdźmy do meritum notki, czyli do relacji z PAconu. Uprzedzam tylko, że nie obejmuje czasu nocnego. Tylko godziny 12-19.20 i 7.30-13.

..
Tym razem byłam w asyście z Karaluszkiem. Robaczek stwierdził, że nie idzie, bo mu się nie chce. W kolejce stałyśmy z godzinę począwszy od godziny 11.15, bo jeszcze zrobiłyśmy drobne zakupy. Weszłyśmy i zaczęłyśmy szukać E., mojej nowej znajomej ze szkoły, która miała być na PAconie. Gdzieś na piętrze sleeproomowym rzuciłyśmy kurtki (kiedy stwierdziłyśmy, że jej nie znajdziemy) i pochodziłyśmy po stoiskach tak do 13 czy 14. Byłam na połowie panelu o tegorocznym sezonie zimowym anime i się uśmiałam. Żałowałam, że nie byłam na całym, naprawdę. Nawet jedna pozycja zaintrygowała się poza tym, że oglądam dwie inne z tego sezonu. Zainteresowała mnie konferencja wydawnictw mangowych, więc zerwałam się z panelu i poleciałam do main rooma (a Karaluszek został).
Moje niezadowolenie numer 1: nieobecność JPFu. Wkurzyłam się. Mam gdzieś wytłumaczenie o sprawach prywatnych, skoro mieli mieć własne stoisko! W zasadzie wcześniej pytania były zbierane i JPF żadnego nie dostał. W sensie takiego bezpośredniego. Podejrzewam o to. Chciałam równocześnie usłyszeć coś związku z ACTA. Powiedziano tylko, że jeśli nie znamy treści dokumentu to nie powinniśmy pochopnie oceniać, jednak po wypowiedzi reprezentantów (szefów? bo Yanek był jako szef i tylko jego kojarzę z widzenia) stwierdziłam, że są „za”, aczkolwiek nie powinnam aż rak bardzo się do tego przywiązać. Poruszyli także kwestię skanlancji. Wizja tego całkowicie odbiega od mojego, ale nie o tym teraz będę mówić, nie ma mowy.
Jak skończyła się konferencja to znowu było trochę czasu relaksu, posiedziałam z Karaluszkiem w mainie zanim poszłyśmy na panel „Dlaczego kochamy M&A?”. Nie powiem, facet w środku mocno rozminął się z tematem, ale opowiedział całkiem fajne anegdotki. I pośmiać się było z czego. Potem zostałam na panelu o edukacji w Japonii. Był w większości monologiem, ale ktoś się dopytywał o jakieś szczegóły. Ogólnie cieszę się, że teraz mam większe pojęcie o nauce w Kraju Kwitnącej Wiśni.
W chuj i w pytę żałuję, że nie byłam na cosplayu. Zorganizowali go znacznie później niż było w przypadku Hellconu. Zostałabym jeszcze na cosplayu, gdyby tata nie pracował na drugą zmianę (od 13 do północy). Wyglądałoby to zupełnie inaczej. Tak to stwierdziłam, że skoro mam wejść i jakiś czas później się przeciskać, żeby zdążyć na przedostatni autobus to całkowicie mi się nie kalkuluje. Wolę być na całym i mieć funa niżeli mieć tylko połowę tego. Więc wyszłam ze szkoły ok. 19.20 i udałam się do domu na spoczynek.
Dzisiaj wstałam i dalej czułam się zmęczona, ale jednak powróciłam na teren konwentu (z pomocą ukochanego taty). Przez pół godziny musiałam odnajdywać Karaluszka, zanim poszłyśmy na panel „Co socjologia ma do mangowców?”. Było fajnie, śmieszno i ciekawo, że się tak wyrażę. Szczegółów lepiej nie zdradzę, żeby nie obrazić pewnej dziewczyny (chyba znajomej prowadzącego), która weszła w środku atrakcji.
Znowu taka nastąpiła przerwa zanim pożegnałam się z Karaluszkiem (była już zmęczona i chciała iść do domu) i sama poszłam na panel o Studiu Ghibli. Nie do końca się udał tak jak powinno być, ponieważ komputer nie chciał „przyjąć” pendrive’a prowadzącej, gdzie miała większość materiału, który miał zostać omówiony. Wiadomo – maszyny są kapryśne, więc wybaczam za ten błąd. Wiem już w tej chwili, które jeszcze filmy powinnam obejrzeć. Lepiej mieć jakiś zarysowany cel niż żadny. Potem tylko już się zebrałam, poczekałam na tatę (niezręczna sytuacja się wywiązała i musiałam z jakieś pół godziny czekać na niego) i pojechałam. Miło wspominam moment, kiedy podszedł nagle znienacka chłopak, aby „fri hagnąć” na do widzenia. No co, on jest takim samym człowiekiem jak ja, dyskryminować nikogo bez powodu nie zamierzam!
Uważam za konwent udany. To nie jest tak jakby pełna ocena. Pełna byłaby wtedy, gdybym była na całym konwencie, a nie numerów odstawiać. No cóż. Może następnym razem…

Teraz to co lubimy czyli staffy z konwentu.
Ogół bez plakatów (tak, walnęłam se plakaty!)
– Mangi zakupiłam i raczej powiększenia nie będę dawać. W razie czego pozycje to „Dengeki Daisy” (yes, yes, yes!), „One Piece” i „Alicja w Krainie Serc”. Oprócz tego jest najnowszy numer Otaku.
Przypinki, opaska Sougo z „Gintamy” i identka. Identka wreszcie elegancko podpisana! Przypinki z „One Piece”, „Sailor Moon”, „Muminków” i „Supernatural”.
Obrazek by Goku.
– Plakaty: Tengen Toppa Gurren Lagann, Dengeki Daisy i Fullmetal Alchemistk.

No na dzisiaj tyle. Do zobaczenia za kilka dni w notce o ACTA.